wtorek, 10 lutego 2015

Gdzie się podziała moja intuicja?

Jakiś czas temu napisałam koleżance - świeżo upieczonej mamie sms, który brzmiał mniej więcej tak: "Jakkolwiek to głupio zabrzmi, ufaj swojej intuicji". No bo brzmi trochę banalnie, co nie? Intuicja, hahaha! Tylko nawiedzona baba mogła coś takiego wymyślić. Czas mijał, a ja doszłam do wniosku, że to jedne z lepszych "życzeń", jakie w życiu stworzyłam. Bardzo łatwo się je wypowiada, bardzo ciężko się spełniają.
Kiedy dziecko koleżanki X było malutkie bardzo dużo płakało nocami. Koleżanka X nosiła je godzinami. Dziecko podobno spokojnie zasypiało w łóżku rodziców, ale mąż X nie godził się na to, by spali wspólnie. Twierdził, że będą spać w ten sposób latami. X nie kłóciła się, tylko każdej nocy chodziła z dzieckiem kilka godzin. Ona oczywiście, nie on. On musiał się wyspać przecież!
Y kilka dni po porodzie usłyszała od bliskiej osoby, że pewnie ma "za chude mleko", dlatego dziecko się nie najada i ciągle płacze.
Z z kolei usłyszała, że źle obcina dziecku paznokcie.
Takich historii mogłabym przywoływać bez końca. Bo niestety, bez względu na to, czy jesteś matką z jednodniowym stażem, czy może pięcioletnim, to ZAWSZE znajdzie się ktoś, kto będzie chciał dokopać twojej intuicji, pozbawić pewności siebie. Więc jesteś sobie matką X, która jedyne o czym marzy przez pierwszy rok życia swojego dziecka, to wyspać się. I myślisz sobie, że świat się nie skończy, jak położysz dzieciaka koło siebie. Ale jako że twój partner ma odmienne zdanie, zaczynasz w to wierzyć. Więc zostajesz matką-zombie w imię idei małżonka (który w tym wypadku niewiele wiedział o rozwoju dzieci)!
Źle obcinasz paznokcie, źle ubierasz, źle karmisz, źle nosisz na rękach, źle kąpiesz, źle śpiewasz...I słyszysz to codziennie od bliższych i dalszych, a nawet od zupełnie obcych ludzi. A w środku gaśniesz, gubisz się. Nie wiesz, komu masz wierzyć, no bo chyba nie sobie! Ty chyba jednak nie jesteś najlepszą matką. Skoro nie potrafisz wykarmić swojego nowo narodzonego dziecka, to chyba jest z tobą coś nie tak. Przecież KAŻDY wie, jak nakarmić noworodka!!!
Parę matek znam, i jeszcze nie poznałam takiej, która raz nie usłyszałaby, że robi coś źle. Nie poznałam takiej, która chociaż raz nie pomyślała, że jest kiepską matką. 
Teraz powinna być jakaś mądra puenta, ale jej nie będzie. Idę trenować szybkie ubieranie dziecka, bo podobno robię to za wolno.

Matki, nie moc będzie z WAMI!!!