środa, 11 czerwca 2014

Jak żyć? A.D. 2014

Taka sytuacja: jest upał - ty upałów nie tolerujesz. Jesteś w ciąży, możesz urodzić w każdej chwili, ale nie chcesz urodzić teraz, bo masz jeszcze co robić; za tydzień będzie lepiej. Masz dwuletnie dziecko, któremu trzeba zapewnić jakąś rozrywkę; bieganie po placu zabaw odpada z wiadomych przyczyn. Mieszkasz w bloku, na czwartym piętrze. Jak przeżyć? Jak żyć, żeby nie zwariować?

1. Jeżeli musisz wyjść z domu, zrób to maksymalnie wcześnie. Mnie się udało dziś wrócić po 10.
2. Wszelkie zasłony, rolety, żaluzje zasłoń szczelnie. 
3. W pokoju, gdzie rano masz cień otwórz okna, niech wpadnie trochę "chłodu". Potem, jeżeli mowa o balkonie, drzwi zamykamy i zasłaniamy szczelnie.
4. Zaplanuj dziecku jakąś rozrywkę. My mamy basenik na balkonie, więc jest czas na taplanie (jak jeszcze słońce nie bombarduje balkonu). Niestety musiałam się ugiąć, i pozwolić na bajkę/piosenki wcześniej, niż zwykle, no i częściej niż zwykle. Poza tym spędzamy sporo czasu na łóżku układając puzzle i czytając.
5. Dogadzaj/cie sobie! Dzień bez dobrego deseru jest dniem straconym. O tej porze roku bardzo łatwo zrobić super deser. I ty i dziecko będziecie wniebowzięci :)
6. Śpij, kiedy dziecko śpi. A jeszcze lepiej będzie, jak uda ci się pospać, zanim dziecko padnie (mnie się dziś ta sztuka udała;)), potem będziesz miała więcej czasu na...relaks ;) Albo zrobisz obiad :P
7. W takie dni życie rządzi się swoimi prawami. Nie zdziw się, jeżeli twoje dziecko nie będzie chciało iść spać o 19-20 (moje nigdy nie ma tego w zwyczaju, tym bardziej teraz). 18 - 19 to najlepsza pora na wypad na plac zabaw. Do tej czynności zatrudniamy tatę, ciocię, babcię. Ty musisz odpoczywać, jasne? Dzień kończy się wtedy, kiedy robi się ciemno, czyli ok 22. U nas niestety jeszcze później. Ale nie spinamy się! Lato nie trwa wiecznie, niech dziecko też ma coś od życia!
8. Ubrania to zło! Jeżeli tobie jest gorąco, to twojemu dziecku też. Pozwól mu chodzić bez ubrań, jeżeli ma taką potrzebę. Czasami naprawdę wystarczy ściągnąć koszulkę/gacie żeby dzieciakowi się dobrze zrobiło.

Za jakiś czas pojawi się pewnie notka o tym, jak przeżyć z dwójką dzieci w upale, w bloku. Can't wait!!!

piątek, 6 czerwca 2014

Jesteś w ciąży? Nie jesteś sobą!

Parę miesięcy temu obudziłam się z myślą "muszę obejrzeć film z Nowym Jorkiem w tle". Rzadko mam takie paranoje, ale tym razem wiedziałam, że moje pragnienie musi być spełnione. Przeglądałam listy Top 100 najlepszych filmów umiejscowionych w tymże mieście, ale nic mnie chwyciło.I nagle mi się przypomniało, jak  moja wspaniała Małgorzata poleciła mi kiedyś "Dwa dni w Nowym Jorku". A że, nazwijmy to pierwsza część - "Dwa dni w Paryżu" podobała mi się przeogromnie, to wierzyłam, że i tym razem będzie fajnie. No i rzeczywiście było. Ale do czego zmierzam. Otóż w ostatniej scenie filmu pada świetny teks z ust głównego bohatera: "Jesteś w ciąży! Nie jesteś sobą!!!" Czytaj: kochanie, nie zwariowałaś, tylko zaciążyłaś, a to absolutnie tłumaczy twoje absurdalne zachowanie ;) Czy rzeczywiście tak jest? Moje osobiste zdanie: TAK! Niestety tak. Nie lubię się czuć obco w swojej skórze, a początek ciąży (i jednej i drugiej) był dla mnie frustrującym doświadczeniem, i na płaszczyźnie fizycznej i psychicznej. Po rozmowach z wieloma babkami wiem, żem nie samotna w tych odczuciach. Tygodnie mijały, bywało raz lepiej, raz gorzej. Ale gdy czasami mi się zdarzyło spojrzeć na siebie z boku, i pomyśleć - "no pierdolnięta jestem, no", to wiedziałam, że nie jest dobrze. Mogłam sobie wyć, bluzgać i wydzierać. Z hormonami nie wygrasz. Finisz ciążowania, i co? I to samo, co na początku, tylko z wielkim brzuchem z przodu. No i zawsze można liczyć na dziecko nr 1, które wyczuwa, kiedy czujesz się najpodlej i wtedy dowala ci, a co! A jak człowiek tymczasowo niepoczytalny, to zachowuje się jak radar, który namierza głupich ludzi, wredne dzieci, pluje jadem na lewo i prawo. Jednym słowem - izolacja wskazana. To też czynię. Sama ze sobą najlepiej się dogaduję. A najbliżsi chyba się przyzwyczaili, że jestem "nieswoja" :P

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Strach się bać.

Nie ma co ukrywać , do "godziny zero" zostały już tylko dni. Co się dzieje w głowie przed narodzinami drugiego dziecka? W sumie to samo, co przed narodzinami pierwszego. W moim przypadku - lekka sraczka. Niby jestem mądrzejsza, niby wiem, czego się spodziewać (to akurat nie do końca jest plus ;)), niby...A jednak strach ma wielkie oczy. Zatem boję się wszystkiego, czego bałam się dwa lata temu + nowinki w postaci: jak zareaguje panna Helena na nowego człowieka? Scenariuszy ułożyłam wiele. Rozmów z matkami wielodzietnymi odbyłam wiele. I co? I nic. Wiem tyle, że wszystko może się zdarzyć, że nie przewidzę reakcji. Czyli nie wiem nic :D 
Poza tym doświadczam fajnych reakcji, zazwyczaj starszych osób (babcie, dziadki, pradziadki...), dla których kobieta w ciąży + dziecko to jest jakiś szał w trampkach ;) "Pani wie, będzie ciężko, ale to nie będzie trwało wiecznie! Potem będzie super!" I tak sobie rozmawiam, a to na przystanku, a to na ulicy. Miłe to :)
W ogóle ostatnio dostaję tyle dobrego! Bardzo dobrzy ludzie mnie otaczają, ale o tym kiedy indziej.