wtorek, 26 sierpnia 2014

Jestem wspaniała!

Od kiedy jestem matką dwojga, bardzo często zdarza mi się popadać w samozachwyt. Ten cudowny stan nawiedza mnie najczęściej w dzień idealny, kiedy myślę sobie, że moje dzieci są idealne. Serio, miewamy takie dni, i mam w głowie takie myśli. I nie są to dni spędzone pod palmami, a dzieci nie pilnuje opiekunka. To są dni, kiedy się dogadujemy, kiedy udaje mi się wejść w rytm dzieci. Kiedy Helena nie wpada w histerię osiem razy dziennie, tylko dwa razy. Kiedy wyjście na podwórko nie jest mordęgą, tylko fajną wyprawą. Kiedy o godzinie 16 nie mam ochoty wyć, tylko znowu wyjść z domu. Kiedy udaje mi się położyć spać przynajmniej jedno dziecko ok. 20. Wtedy myślę sobie, że jestem zajebista, że gwiazdy mi sprzyjają, a energia chyba z kosmosu płynie. Wiem, wiem, jest się czym podniecać. Osoba bezdzietna puknie się w głowę i spojrzy z politowaniem. Ale dla matki dwojga to wyczyn :)
Ojciec dwojga poszedł ostatnio do sklepu ('na pieszo') z dzieckiem starszym i jak wrócił, rzekł: "Chodzenie z Heleną i dwiema siatami to gehenna!" Really??? :D
Dziś mieliśmy dzień idealny. Jestem taka wspaniała!


czwartek, 21 sierpnia 2014

Jak (nie)bywamy.

Pseudo urlop - wypad na kilka dni na Kaszuby do rodziny. A skoro jesteśmy tak blisko Trójmiasta, to może pojedziemy sobie nad morze? A może nie, bo pada. To może do sklepu wpadniemy na zakupy? No może. To jedziemy. Korek nr 1. Korek nr 2. Ups! Mijamy zjazd do Decathlonu. Dupa blada. Jedziemy zatem dalej. Pochodzimy po gdańskiej starówce i będzie git. Korek nr 3 - gigant. Okolice starówki zawalone na maksa. Tadek dostaje pierdolca. Jeździmy 20 minut w poszukiwaniu miejsca parkingowego. Aha, Jarmark Dominikański! Zapomniałam o tej imprezie! Znajdujemy miejsce, hurrrrra!!! Umordowani wygrzebujemy się z samochodu. Sms do Moniki, gdzie zjeść (żeby nie tracić czasu na szukanie). Wybieramy się do restauracji Kos. Podobno jest tam miejsce dla dzieci. Rzeczywiście jest, i to super wypas! Zamawiamy jedzenie, Helena się bawi, a Tadek się drze. Jupi! Więc uprawiam spacery między stołami, żeby nas goście nie pogonili. Konkubent dostaje jedzenie. Jedną ręką je, drugą ogarnia młodego. Ja pilnuję Helki, której przestaje podobać się pokój zabaw, i generalnie to ona opuszcza lokal. Coby nie dopuścić do popisowej histerii mojej córki, opuszczam lokal z nią i Tadziem. Dajemy zjeść ojcu. Potem zmiana - niech i matka się naje. Helena gardzi nawet pizzą! Jesteśmy upoceni, zdyszani, mamy dość już wszystkiego. A jeszcze trzeba wrócić do Kościerzyny. Na samą myśl robi mi się słabo. Wsiadamy do samochodu, jedziemy, i powtórka z rozrywki: korek nr 1, korek nr 2, ... Jedno dziecko się drze, drugie mu wtóruje...Jest bosko!
Wnioski:
1. Podróżowanie w wakacje, w okolicach weekendów dłuższych bądź krótszych nie jest dla ludzi z dziećmi. Chyba, że podróżujemy po puszczy.
2. Spożywanie posiłku w miejscu publicznym w towarzystwie naszych cudownych dzieci jest na tyle stresujące, że na razie nie planujemy kolejnego. Zbyt mało miastowi jesteśmy. Miejsce nasze na naszej lokalnej wiosce jest, w domu, bez świadków.

piątek, 8 sierpnia 2014

Halo!

Czas zasuwa jak szalony! Taka oto głęboka refleksja mnie naszła. Już prawie od dwóch miesięcy jest z nami Tadeusz. Pan Tadeusz :) Syn doskonały, nie ma co! Brat też doskonały, bo jeszcze nie potrafi odwinąć się siostrze ;) Tadzio jest super wyluzowanym gościem, któremu zależy głównie na zaspokajaniu potrzeb żywieniowych, dlatego wygląda bardzo ZDROWO (na trzy podbródki, i po 8 fałdek na każdej kończynie). Postanowił prześcignąć koleżankę Marię :D Jest na dobrej drodze by wygrać te zawody. Aha, i jest klonem swojego Dziadka :)

Po dwóch miesiącach bycia matką 'dwójki' w głowie kłębi się mnóstwo myśli. Jest ich tak dużo, że będę je spisywać przez kolejne lata. Ale tak w skrócie:
- nie jest tak źle, jak sobie wyobrażałam. Ba, jest naprawdę dobrze!
- logistyka to podstawa;
- gdy posiadasz dwoje dzieci, jedno dziecko w domu, to brak dziecka ;)
- pomoc osób trzecich - bezcenna;
- dobry wózek - rzecz baaaardzo ważna;
- bez chusty ani rusz!
- nienawidzę upałów! (a to nowość)
- emocje - napiszę kiedyś książkę na ten temat :)

No, to by było na tę chwilę wszystko. Jak mi czas pozwoli, to będę się rozpisywać, wymądrzać, udzielać rad i pisać poematy.