niedziela, 6 kwietnia 2014

Płodzę, rodzę, wymagam?

Ostatnimi czasy dużo obserwuję (powinnam zostać zawodowym obserwatorem!). Kogo obserwuję? Rodziców, i trochę dzieci ;) Dużo też słucham różnych historii. I tak zaczęłam się zastanawiać, drogi rodzicu, po co tobie właściwie jest dziecko? Czy kiedykolwiek się nad tym zastanawiałeś? Czy podchodzisz do życia raczej bezrefleksyjnie - się trafiło, to się ma. Bo nawet się nie wychowuje, tylko się to dziecko ma. I się chce, żeby owe dziecko było: po pierwsze ładne i oczywiście ładnie ubrane. Po drugie zdrowe, bo z chorym/chorowitym dzieckiem dużo chodzeniach po lekarzach, a to upierdliwe jest. Po trzecie, grzeczne. I tu się na chwilę zatrzymam. Co to znaczy, że dziecko ma być grzeczne? Albo inaczej, jak zachowuje się niegrzeczne dziecko? Patrząc na moje dziecko, można uznać, że jest non stop niegrzeczne. Albo przynajmniej niesforne. Bo biega, bo krzyczy, bo ucieka, bo pokłada się na schodach, bo biega ze szczotką od kibla, bo bierze do buzi kamienie...i tak mogłabym jeszcze wymieniać. Ale rzadko mówię o Helenie, że jest niegrzeczna. Kiedy konkubent wraca do domu, nie zadaje jej pytania: czy byłaś dziś grzeczna? Równie dobrze mógłby o to zapytać i mnie, a ja jego. Drogi rodzicu, "fundujesz" swojemu dziecku niebywałą atrakcję w postaci rodzeństwa, i wymagasz żeby było 'grzeczne'. Żeby cię słuchało, przykładnie chodziło za rękę, żeby udawało, że nic się nie zmieniło. Najlepiej, żeby samo powiedziało: idź matko, nakarm tego cudownego dzidziusia, a ja zajmę się sobą. Drogi rodzicu, a czy przez chwilę próbowałeś wczuć się w rolę swojego dziecka? Czy przeczytałeś choć jeden artykuł na temat emocji dzieci? Czy próbowałeś zasięgnąć rady u specjalisty? Nie. Bo po co? Łatwiej wymagać, i czekać aż wymagania zostaną spełnione. Niech dziecko się stara, ja nie muszę.
Wróćmy do wyliczanki. Po czwarte, wymagamy, żeby dziecko "ładnie" jadło. Cokolwiek to znaczy. Ale o tym już kiedyś pisałam, więc nie będę się powtarzać, choć temat jest hot &trendy. Po piąte, niech będzie lepsze od innych dzieci. Lepsze we wszystkim oczywiście. Niech szybciej chodzi, tańczy, śpiewa, recytuje wiersze itp. Chcesz żeby mówiło kwiecistą polszczyzną, ale przyznaj się, ile czasu spędzasz z dzieckiem na rozmowie, na czytaniu? Pewnie, niech się dziecko zaprzyjaźni z telewizorem, ajfonem, ajpadem i Bóg wie czym jeszcze, bo ty nieczasowy jesteś.  No i po szóste, generalnie niech będzie IDEALNE. Bo jak nie, to...No właśnie, co wtedy, gdy dziecko nie jest idealne, nie spełnia naszych wymagań, nie jest takie, jakie sobie wymarzyliśmy? Co robisz wtedy, drogi rodzicu? Wtedy jest ci nie na rękę, no bo coś światu trzeba pokazać, ale co, kiedy klocki w układance się sypią. Wtedy zaczynasz nieświadomie (a może i świadomie) niszczyć życie swojemu dziecku, zaczynasz je karać za swoją głupotę i lenistwo. Oczywiście nie myślisz o konsekwencjach, nadal wymagasz; to dziecko ma pasować do ciebie, nie ty do dziecka. Drogi rodzicu (albo przyszły rodzicu), może trzeba było nie komplikować sobie życia? Może trzeba było pozostać przy psie lub chomiku? Wkurzało cię, jak wszyscy mówili: zobacz, Hania ma dziecko, Wojtek ma dziecko, a kiedy ty??? Bolało cię, że nie pasowałeś do swoich znajomych? A teraz boli cię, że twoje dziecko nie pasuje do ciebie. Fuck!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz