czwartek, 20 marca 2014

Dobra manipulacja nie jest zła.

Długo się nad tym zastanawiałam, i wciąż się zastanawiam...Jak przekazać dwuletniemu dziecku informację, że będzie miało rodzeństwo? Jak je na to wydarzenie przygotować. Bo, że będzie rewolucja, to wiem, i mam okazję obserwować "na żywo". Widziałam, jak dziecko z dnia na dzień się zmienia. Będzie hard core, to pewne. Ale może da się coś zrobić, żeby mniej bolało? Gdzieś, kiedyś usłyszałam o czytaniu książki o tym, że jakiś bohater spodziewa się rodzeństwa. Eureka! W końcu Helka recytuje fragmenty książek, to i wkręci sobie coś o dzieciaku ;)
Nabyłam zatem "Ja też chcę mieć rodzeństwo" Astrid Lindgren. Zanim moje dziecko zacznie fanatycznie wielbić daną książkę, mija jakiś czas. Musi się z nią oswoić. Tak było i w tym przypadku. Ale przebiegła matka przypadkiem sprzątała wszystkie książki, a tę akurat zostawiała na stole. I tak po kilku dniach miłość wybuchła. Teraz czytamy ją kilka razy dziennie, ze zmienionymi imionami, ofkors ;) Chociaż czytaniem ciężko to nazwać, raczej opowiadaniem. Bo Helena nie dopuszcza na przydługiego czytania treści...Taka fanaberia. 
A co do książki, to naprawdę kwintesencja tego, co powinna takowa zawierać. Po pierwsze super ilustracje (książka z 1954 roku; ilustracje z 1978!!!). Po drugie, odpowiednia długość. Po trzecie i najważniejsze, treść. Bez owijania w bawełnę, o prawdziwych emocjach. O tym, że pojawienie się małego człowieka to jest wywrót. Że jest złość i łzy. Ale przede wszystkim jest miłość.
Tak też rozmawiamy sobie o tym, co może się wydarzyć, i że no matter what  mama i tata zawsze będą kochać Helenkę. Naprawdę nie wiem, ile ona z tego rozumie, ile zapamięta...ale podobają mi się te nasze pogawędki. Życie pokaże, na ile pomogła Astrid ;)


P.S. Książkę kupiłam w Księgarni Dla Dzieci Za Rogiem w Olsztynie, w której jest tyle super hiper książek, że wyniosłabym wszystkie! Zatem zapraszam ;) Właścicielka, Dominika, na pewno pomoże wybrać, bo zna chyba każdą pozycję z półki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz