czwartek, 13 marca 2014

Kto ty jesteś? Golas mały!

Jedną z form podkreślania własnego JA, w przypadku mojego dziecka, jest nagość. Powiem tak, chcesz, żeby dziecko wyluzowało, przestało marudzić - rozbierz je. Święty spokój gwarantowany. Radość dziecka również. Helka zawsze lubiła biegać goła. Codziennie, przed kąpielą rundka po domu na golasa. Uradowana po pachy, co najmniej jakby wygrała w Lotto. Życie dało jej więcej możliwości, kiedy zaczął się czas odpieluchowania. W końcu, po co dziecku gacie, jak zaraz w nie nasika? Po co się męczyć i nakładać? No właśnie, po co? Nie zważywszy na mega mrozy na zewnątrz, Helena paradowała z gołym tyłkiem po domu. Ja okutana, ona goła. Cóż...Na dobre jej to chyba wyszło, i się trochę zahartowało dziewczę ;)
Teraz musi kombinować, co tu zrobić, żeby móc się rozebrać. Najlepiej jej wychodzi oblewanie się. Ups! 'Niechcący' się wodą oblała. Co trzeba zrobić? Trzeba dziecię rozebrać. I olać. Ubrać spowrotem się nie da i koniec. 
Jak zauważyłam, moje dziecko nie ma zahamowań żadnych, w domu, nie w domu, jak można być golasem, jest git! Zatem korzystałam już z uprzejmości koleżanek, które były zmuszona oglądać wdzięki mej córki ;)
Co ja na to? A ja na to, jak na lato. Jako że nienawidzę walczyć z córką, jak ma ochotę to biega nago i mam to w nosie. Jak mnie nie wyganiają, to jeszcze lepiej ;) Nie wszyscy mają takie podejście, zazwyczaj pojawiają się argumenty zdrowotne. Że zimna podłoga, a ona goła i chora na pewno będzie. No właśnie, chora raczej nie będzie. Gdyby miała być, to jakieś dwa miesiące temu, kiedy było naprawdę zimno. Mam to szczęście, że moje dziecko nie poszło w matkę z ciepłotą ciała (ja o sobie mówię, że gówno to i w puchu marznie). Polecam wszystkim rodzicom!
A, i jest jeszcze jeden, w sumie najważniejszy aspekt golasowania - możliwość poznania własnego ciała. Fenomenalna sprawa! Ale ten temat zasługuje na osobny post.


pinterest.com


1 komentarz: