środa, 19 czerwca 2013

Lula Big Love

Ten post powinnam zacząć tak:

Drogie Czytelniczki (panowie jeszcze się nie ujawniają)!
Jestem niezmiernie Wam wdzięczna za słowa wsparcia i uwielbienia bloga mego! Mówicie, że chcecie więcej, więc będzie więcej! Postaram się sprostać Waszym wymaganiom, i zachwycać Was każdego dnia. Zrobię wszystko by mój talent rozkwitł niczym kwiaty polne, by być dla Was wieczną inspiracją!
Pozdrawiam Was moje wierne Czytelniczki!
Niech moc będzie z Wami!

A teraz przejdźmy do spraw bieżących...

Nie mamy psa, i mieć go pewnie nie będziemy. Nie, nie dlatego, że któreś z domowników ma alergię na sierść, i kicha i prycha przy bliższych spotkaniach. A dlatego, że ja mam pierdolca (przepraszam za wyrażenie, ale rzeczywiście tak jest) na punkcie sierści na podłodze i gdziekolwiek indziej. I tak już jest lepiej, toleruję coraz więcej. Ale jednak, ciągle kole oczy moje. Niemniej, u innych zwierzaki mnie nie przeszkadzają. Powiem więcej, uważam, że dziecko powinno mieć styczność ze zwierzętami jak najczęściej. Dlatego też staram się jak najczęściej gościć w domu Agaty i Michała oraz Luli (robią też dobrą kawę, i w ogóle jest tak miło :P). Lula (bo to ona jest główną bohaterką)...to była miłość od pierwszego wejrzenia, albo raczej liźnięcia. Helena zobaczyła ją i oszalała. Lula zobaczyła Helkę, i reakcja była podobna. Od razu wiadomo było, że to przyjaźń na dobre, i na złe. Że przetrwa największe kryzysy. Że będą się wspierać do końca życia. Że będą się sobą wzajemnie opiekować (tym jestem najbardziej wzruszona). Ja jestem zachwycona ich relacją. Wiem, że Lula rozumie Helkę jak mało kto, doskonale wie, jak poprawić jej humor. Helena...no cóż, dopiero uczy się, jak głaskać by nie krzywdzić. Wierzę, że niedługo opanuje tę sztukę do perfekcji, a BIG LOVE będzie jeszcze bardziej big...

P.S. Helena ma też kumpla tej samej rasy - Gibsona. Myślę, że kocha go bardziej niż jego własny pan... Również pozdrawiamy!!! ;)









2 komentarze: