niedziela, 2 czerwca 2013

Weselmy się!

Dzień dziecka świętowaliśmy bez dziecka. A co! Nam - starym, też się coś od życia należy. Zatem młodzież świętowała w towarzystwie dziadków, ciotek i wujków; my ze znajomymi na weselu. Wesele to z wielu względów było wyjątkowe. Dla nas jednak najważniejsze było to, że pierwszy raz od roku balowaliśmy bez Helki. I wcale, a wcale nie byliśmy smutni z tego powodu. Ale jak wyglądają wesela, to każdy wie. Ja, proszę państwa, nie o wczorajszej imprezie chciałam pisać, a o tym, że dziecko w imprezowaniu nie przeszkadza. Otóż w zeszłym roku mieliśmy zaszczyt być na czterech weselach (i ani jednym pogrzebie;)) oraz kilku innych większych spędach. Na każdym z Heleną, która miała wtedy 4, 5, 6 i 8 miesięcy. Tylko na jednym poszłam spać przed północą. Na wszystkich moja córka była ostatnim dzieckiem schodzącym z parkietu. Jeżeli ktoś stoi przed dylematem: jechać z dzieciakiem na wesele, czy nie jechać? Dobrze radzę: jechać! Ale jest jedno (a może i więcej) ale. 

1. Najlepiej/najwygodniej jeździ się z dzieckiem, które jest wystarczająco małe, takie do roku właśnie (ze starszymi na razie nie mam doświadczenia :P) Wydaje mi się, że takie maluchy nie przywiązują uwagi do tego, gdzie śpią, ale z kim śpią. 
2. Chusta - dzięki niej jesteśmy na weselu dłużej i bardziej. 
3. Towarzyskie dziecko. Posiadanie takowego ułatwia jeszcze bardziej sprawę. Jak nie chce ci się już nosić dzieciaka, oddajesz je w ręce ciotek/wujków, których na weselu nie brakuje. Helena jest klasyczną powsinogą, dzięki czemu przechodziła z rąk do rąk niczym puchar, a my w tym czasie mogliśmy doskonalić nasze kocie ruchy. Poza tym, tak bardzo jej się podobało, że czekała do północy, aż wjedzie tort. Potem była łaskawa iść spać. 
4. Karmienie piersią. Nieważne czy jesteś przy stole, czy pod stołem - dziecko syte będzie. 
5. Nabyty lub wrodzony luz. Staramy się nie spinać, jak pan mąż jest niewyżyty towarzysko i  pilnuje pary młodej do 6 rano. Albo jak postanawia zrzucić garnitur na rzecz dżinsów i koszulki. Albo jak mu tak bardzo posmakuje bimberek, że będzie przy nim stał aż do wyczerpania zapasów. Albo jak z innym panem mężem robi pokaz tańca (no, to kochamy wszyscy;)). Nie zważamy na to wszystko, tylko się doskonale bawimy.
6. Wygodne odzienie i obuwie. Tańczenie tzw. Zorby na wysokich obcasach z dzieckiem w chuście może być niebezpieczne. W płaskich wyszło mi całkiem całkiem...
7. Słuchawki. My nie korzystaliśmy, ale rzeczywiście czasami może być za głośno dla dziecięcia, wtedy warto mieć takowe.

Za tydzień idziemy na wesele razem z Heleną. Dam znać jak wyszło.

A tymczasem....najlepszego dzieciaki! (doskonały klip)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz