poniedziałek, 22 lipca 2013

To nie miejsce, to styl życia!!!

Jest takie miejsce w Olsztynie, które wtajemniczonym znane jest jako Dywki/Dywka/Dyfka. Celowo używam sformułowania 'miejsce', a nie 'ulica', bo to jest tak naprawdę MIEJSCE MAGICZNE ;) Tak sobie wczoraj dumałam, że takie historie się chyba dziś nie zdarzają, albo zdarzają się rzadko. Zacznijmy od tego, że na Dywki mieszka moja ciocia, siostra rodzona mojej babci. Jako dziecko spędzałam tam najfajniejsze wakacje, kultowe wręcz, z pewnego powodu, znanego wtajemniczonym ;) Jakieś osiem (?) lat temu moja wspaniała koleżanka poznała swojego obecnego wspaniałego męża, który gdzie się wychował? Na Dywki! Gdzie dziś mieszkają? Na Dywki! Pózniej, szlajając się z szanowną koleżanką i innymi szanownymi postaciami poznałam kogo? Mojego obecnego wspaniałego konkubenta! Który wychował się gdzie? Na Dywki! I tak oto okazało się, że prawdopodobnie kiedyś, bardzo dawno temu, za szczyla (tzn. ja byłam szczylówą, bo oni słuchali już super muzyki i jeździli na rolkach i deskorolkach) widzieliśmy się na ulicy. No bo to, że członkowie naszych rodzin się znają od stu lat, to chyba jasne ;) Teraz pokolenie rodziców starszych marzy o tym, by pokolenie rodziców młodszych spłodziło na tyle dużo dzieci, by historia miała kontynuację. Intensywnie nad tym pracujemy :)

Dywka to miejsce, gdzie jak sąsiedzi* wpadają na kawę, to wychodzą następnego dnia przed obiadem. To miejsce, gdzie działy się takie rzeczy, o których latami będziemy mogli opowiadać wnukom (jak będą już pełnoletni);  gdzie słowo 'borowik' nabiera wręcz fenomenalnego znaczenia; gdzie możesz poleżeć na hamaku u sąsiadów pod ich nieobecność; gdzie latem buty są atrybutem zbędnym; gdzie sąsiedzi z trzech pobliskich domów wychodzą prawie równocześnie by popatrzeć na Helkę, gdzie w drodze powrotnej od mojej cioci spotykam pradziadka narzeczonego mojej córki (tak, tak już takowy jest;)), a za parę minut dziadków narzeczonego mojej córki, którzy krzyczą z samochodu: to jest narzeczona naszego wnuka!!! <3 Kiedyś nawet pewna księżniczka chciała zamieszkać w zielonym domku, ale jakoś nie wypaliło ;)

Dyfka to miejsce, gdzie Helena ma dziadków, prababcię, ciotki i wujków nie z tej ziemi; gdzie jest wielbiona ponad wszystko, gdzie ma tak zajebiście, że jej zazdroszczę - pełen wypas! 

Można by wręcz rzucić slogan: Dywka to nie ulica, to styl życia! I pewnie każdy, kto jest w jakiś sposób związany z tym miejscem, potwierdzi to :)

Myślę, że kwintesencją 'dywkowości' może być taka oto historyjka: Sąsiadka mojej cioci weidziała szybciej o tym, że jestem w ciąży niż moja ciotka i mój ojciec (który wtedy z nią mieszkał). Pól dnia myślałam, jak do tego doszło!

Serdecznie pozdrawiam WSZYSTKICH sąsiadów! Kiedyś napiszę o nas książkę :)

* Miano sąsiada nosi każdy, kto kiedykolwiek mieszkał na Dywki; obecnie nie musi tam mieszkać.












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz