Kochać, wielbić, uzależnić się można od wielu (dziwnych/absurdalnych) rzeczy. Ostatnio uświadomiłam sobie, że moim (kolejnym) nałogiem stał się cynamon. Pakuję brązowy proszek, wszędzie gdzie się da. Na mnie zapach cynamonu działa jak zapach zmielonej kawy - mmmmmmmmmmmmmmm - odlot :) A że pora roku sprzyja cynamonowym chwilom, tak też nie żałuję sobie :) Właśnie siedzę z cynamonem w grzańcu. Postanowiłam zasięgnąć wiedzy o mojej przyprawie ukochanej, i co? Rany boskie! Toć jak likarswo jest!!! Na cholesterol dobre, na podwyższony cukier dobre, na grzyba dobre, i na skórę i na wszystko DOBRE!
Ludzie jedzcie cynamon! Łyżkami najlepiej :)
pinterest.com
pinterst.com
pinterest.com
pinterest.com
P.S.
Na koniec trochę prywaty (NO WAY!). Chciałam serdecznie powitać na świecie nowego, kolejnego absztyfikanta Heleny :))))))) Ciocia jest taka szczęśliwa, dumna i wzruszona, że aż zaniemówi na chwilę...i pokontempluje życie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz