niedziela, 13 października 2013

Sprawy łóżkowe

Dawno, dawno temu, zanim myślałam o byciu matką, myślałam o spaniu z dzieckiem/dziećmi. I co wymyśliłam? Że nie chcę, że nie podoba mi się. Jak byłam w ciąży dalej myślałam, że nie chcę. Jak urodziłam Helenę - nie muszę, więc nie chcę. Przez 5 miesięcy córka spała osobno, i było mi z tym dobrze. Jej chyba też. Do czasu aż zaczęły się dziać rzeczy straszne, usypianie stało się koszmarem, bo wymyśliłam sobie, że nauczę zasypiania Helki samodzielnie, hehehe. One miała inne plany ;) Walczyłam może ze dwa tygodnie. W końcu olałam. Nie miałam siły, rezultatów nie było. Ale jak położyłam razu któregoś dziecię swe do naszego wyra, to się okazało, że dziecię zasnęło od razu. Pomyślałam sobie, że w sumie to nie o to mi chodziło, ale jeżeli ma to nam wszystkim zagwarantować święty spokój, to niech będzie, może się jakoś przekonam. Święty spokój był. Tylko ja nadal nie przekonana. I przypominał mi się wtedy kolega Dudi, który zachwalał spanie z dzieckiem, że to takie super fajne! Serio, jak pierwszy raz usłyszałam, jak to mówi, to naprawdę nie wiedziałam, czym tu się zachwycać?! Że trzeba dzielić już i tak małą przestrzeń z kolejną osobą? No way! Ale z drugiej strony, nigdy nie byłam dobra w częstym wstawaniu do dziecka. OK, można wstać trzy razy, żeby nakarmić, a potem odłożyć małą do łóżka i nara! Tylko jak moje dziecko miało fanaberię spożywania co pół godziny (karmiłam piersią), to mnie się odechciało. Tak też z jednej strony wspólne spanie było całkiem wygodne, ale z drugiej coś mi nie pasowało. Do tej pory nie wiem co. Nie akceptowałam tego 100%. Było OK, ale nie tak OK jakbym sobie tego życzyła. 
Moje wątpliwości niespodziewanie rozwiały się, kiedy Helka skończyła rok, a ja zakończyłam karmienie piersią. Nagle okazało się, że córka zasypia spokojnie, śpi sobie w swoim łóżeczku nawet 3-4 godziny, co jak na nią było rekordem świata. Wtedy nastąpił kompromis, trochę u nas, trochę u siebie. Problem znikł. A najśmieszniejsze jest to, że od kilku tygodni Helka zasypia i budzi się w naszym wspólnym łóżku. Jej służy za aneks do szafy ;) Mało tego. Uświadomiłam sobie, jak bardzo mi się to podoba. Jak bardzo lubię moment, kiedy (z rzadka, bo z rzadka) cała nasza trójca przenajświętsza zasypia razem.Wszyscy w naszym wspólnym barłogu, w pozycjach meganiewygodnych (tzn. Helenie jest na pewno wygodnie), ale to jest właśnie TO. I mimo, że śpimy razem od roku,to nigdy wcześniej tak fajnie się nie czułam. I naprawdę, nie mam obaw, że moje dziecko będzie 'uzależnione' albo 'niesamodzielne' (kto zna Helkę, ten wie, co mam na myśli). A ja z kolei myślę sobie, że Hela kopnie nas w tyłek szybciej niż później, wyniesie się do swojej komnaty, ale tego doświadczenia bliskości nikt nam nie zabierze. Amen.


5 komentarzy:

  1. U nas to samo. Tylko, ze maz niewygody nie wytrzymal i wyniosl sie do drugiego pokoju :-/ Ale w dzien dobry tvn pewien znany pediatra po 40stu latach badan stwierdzil iz dzieci ktore spia z rodzicami szybciej sie rozwijaja, szybciej mowia i wogole pdoobno sa bardziej inteligentne. Hmmm. U nas by sie zgadzalo jesli chodzi o porownywanie Mai do rowiesnikow. I tego sie trzymajmy :-)))))) Pozdrawiam. Kamila

    OdpowiedzUsuń
  2. u nas też ;-) Całą trójką w 1 łóżku ;-) Czasem w ciągu dnia Synek śpi w swoim łóżeczku, ale w nocy jak nie ma go obok to czuję się bardzo dziwnie i nie mogę usnąć. Nie jestem pewna kto będzie miał większy problem z odzwyczajeniem się od wspólnego spania - ja czy on ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. my też spimy we trójkie, najlepsze że mnie wątpliwości miał Marek, ja ciągle w tyle głowy mam, że ,,co ludzie powiedzą'', ale tylko czasami :) śpimy razem, cyc na zawołanie, Ina też dłużej śpi jak jest z nami... no i najwazniejsze jest to, że dziecko czuje się bezpiecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Monia, ludzie zawsze będą mieli coś do powiedzenia na temat Twojego życia, dziecka, spania, jedzenia...niech się ciachną w pompkę ;)

      Usuń