poniedziałek, 13 stycznia 2014

Ciężko jest żyć lekko, czyli jak dokopać młodemu rodzicowi.

Ostatnio natchnienie dają mi moje koleżanki-blogerki :) Dzięki dziewczęta! Tym razem Agata z Caribu zastanawiała się, czy jest dobrą matką. Wiem, nie ona jedna. Nie mam też wątpliwości, że owszem jest. Ale nie dziwię się, że myśli kobieta o tym intensywnie, no bo jak tu być dobrym rodzicem, kiedy na każdym kroku bliscy-bliżsi i bliscy-dalsi sprawdzają twoje kwalifikacje i umiejętności, sieją wątpliwości, podburzają światopogląd....Jest ciężko, zarówno rodzicom, jak i dziecku.

1. "Ale karmisz piersią, tak?" Pytanie zasadnicze, bądź uważna, jak odpowiesz. Zła odpowiedź to pozycja spalona na początku macierzyństwa. Nie dobrze, nie dobrze! Czułam się dziwnie, czasami wręcz zaszczuta, kiedy pytano mnie, czy karmię piersią. A gdy zaczynałam odpowiadać, że tak, ale mamy problemy...O ja głupia! Zamiast powiedzieć: "Droga pani (głównie kobiety się interesowały), nie pani sprawa, czym moje dziecko się żywi, do widzenia!", to ja brnęłam w te opowieści o śpiącej Helenie, co olała jedzenie, ech!

2. "Jezu, jak wy ją nosicie!" Heh, to akurat bawiło i bawi mnie do dziś. Tak, tak drodzy dziadkowie, ciocie i wujkowie, w dzisiejszych czasach dzieci nie trzyma się dwa miesiące w beciku ;) Ja wyznawałam zasadę: to, czego dowiedziałam się na szkole rodzenia, jest jedyną zasadą. I tak Helka zaraz po porodzie wylądowała na ramieniu taty, i zwisając przypominała małego chomika albo innego potworka. Mnie to nie ruszało, inni patrzeć nie mogli.


3. "JESZCZE karmisz piersią?!" Ja nie wiem, ale czy gdzieś jest napisane, że karmienie piersią dziecka starszego niż sześciomiesięczne jest karalne? Zbrodnia, zboczenie? Jak tak, to presja od samego początku na karmienie piersią. Ale im bliżej roku dziecka, tym większa presja, żeby dziecko kotleta schabowego jadło!

4. "Śpicie razem? Przyzwyczai się!" Kiedyś usłyszałam, że ludzie dzielą się na tych, co śpią ze swoimi psami, i na tych, co się nie przyznają do tego. I że podobnie jest ze spaniem z dziećmi. Możliwe, nie wiem. Tę "troskę" próbuję sobie tłumaczyć w sposób następujący: dziecko śpiące samo jest dzieckiem bardziej SAMODZIELNYM. Hmmmm, no nie widzę tej zależności w przypadku swojego dziecka. Poza tym, nawet jeżeli ktoś rzeczywiście się martwi, że będziemy spać z Heleną przez 18 lat, to wolałabym usłyszeć: "a czy wam - rodzicom jest z tym dobrze?" Pół roku walczyłam sama ze sobą. Czy było to potrzebne? Pewnie tak. Ale wiem, że jest to jedna z WIELU walk, jaką przyszło mi stoczyć, kolejna niezbyt przyjemna.

5. "Jeszcze chodzi ze smoczkiem?" Tak, używa moje dziecko smoczka. Używa z wielką premedytacją - kiedy jest cierpiąca, smutna, zła, ma po prostu weltschmerz. Drze się wtedy, jak zwykle, jak opętana, że chce smoczka. Ponieważ ostatnio walczymy ze sobą na wielu płaszczyznach, na tej na prawdę mi się nie chce...Na razie ;)

6. "Czy siada już na nocniku?"/"Czy już woła: siku?" Muszę przyznać, że te pytania, to ostatnio nasza codzienność. Nie lubię ich, tak jak każdego innego z powyższych. Ale tych wybitnie. Tak, siada moje dziecko na nocniku, od dłuższego czasu. Nie, nie robi na nim siku. Wyłącznie relaksuje się. Tak, woła moje dziecko, jak się zesika po kostki. To już jest sukces, bo odczuwa dyskomfort w mokrych ciuchach.

Takich "momentów" w życiu każdego rodzica jest znacznie więcej. Jakieś sugestie? Proszę dawać znać, rozprawię się z nimi :) A tymczasem, powodzenia WAM!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz